Wielu moich znajomych rowerzystów i kolarzy pyta mnie, czy kolarstwo szosowe jest trudne, jak trenować do jazdy na szosie i czy umiał bym im ułożyć plan treningowych do tej dyscypliny. Oczywiście, że tak – odpowiadam. Ukończyłem roczny kurs instruktora sportu kolarstwo, tak więc jestem przygotowany do prowadzenia zajęć nie tylko z kolarstwa szosowego, ale z każdej konkurencji i dyscypliny kolarskiej. Od kolarstwa torowego, poprzez mtb, szosę triathlon aż na bmx i downhill kończąc. Ale pytanie było o kolarstwo szosowe.
Kolarstwo szosowe było pierwsze
Oczywiście powiecie mi, że to prawda jest znana i nie ma co się o to spierać. Tak historycznie, to właśnie wszystko zaczęło się od jazdy i od wyścigów po drogach. Celowo tu nie używam słowa „szosa”, bo jednak szosa kojarzy nam się z asfaltem, a więc gładką nawierzchnią – przynajmniej z nazwy, bo polskie szosy mogą być jeszcze różne.
Ale gdy przeglądniecie stare zdjęcia, to zobaczycie, że pierwsze wyścigi były po drogach szutrowych – to znaczy utwardzonych – lub po bruku. Bo po prostu 100 lat temu to były podstawowe trakty komunikacyjne. I pionierzy na pierwszych wyścigach właśnie ścigali się na takich drogach. Dziś te wyścigi przypominają nam płaskie maratony mtb. To znaczy ścigamy się po drogach szutrowych, wśród pól, czasami podjeżdżamy jakąś szosą. Pionierzy kolarstwa szosowego oczywiście używali szerszych opon – bo takie były normą, a z czasem, gdy poprawiała się jakość dróg zaczęli stosować coraz to węższe ogumienie.
Trening szosowy mtb rowerowy
Właściwie część tego treningu jest wspólna. To znaczy najpierw trenujemy umiejętność długiej jazdy. Podstawą dla mnie jest tu trening ogólny, dlatego pozwalam go sobie nazwać rowerowym. Zaczyna się on wtedy, gdy kupimy sobie prawdziwy rower i zaczynamy na nim jeździć. Jeżeli są to jazdy systematyczne – na przykład raz w tygodniu w sobotę – ale zawsze tego samego dnia – to możemy to już nazwać treningiem.
Bo trening, a właściwie podstawą treningu, to jest systematyczność. Oczywiście raz w tygodniu to za mało, ale gdy zaczynamy od absolutnego zera, niech to będzie raz w tygodniu.
Oczywiście, na pierwsza jazdę nie wyrywajmy się od razu na 100 km. Bo potem przez wiele dni nie będziemy mogli chodzić. Lepiej zacząć od krótkiej jazdy.
W zależności od zaawansowania układam plan pod konkretny organizm. Gdy po kilku tygodniach, a nawet miesiącach nasz organizm przywyknie do jazdy na rowerze, możemy zacząć treningi szosowe lub mtb. I tu różnica jest taka, że treningi są podobne, ale wyścigi mają miejsce na innej nawierzchni. Kolarstwo szosowe to jednak jazda w peletonie,a więc kierownica w kierownicę i bark w bark. Kolarstwo górskie maratony mtb – to trochę więcej swobody. To znaczy czasami formuje się peleton, ale jest to przeważnie czoło wyścigu, z którego w trakcie zmagań wyłania się prowadzący i często samotnie jedzie do mety lub tworzą się małe grupki.
Jak dla mnie właśnie te dzisiejsze maratony po płaskich szutrowych polach są najlepszym sposobem, aby nauczyć się kolarstwa szosowego. Bo wbrew pozorom kolarstwo szosowe wymaga dużej techniki jazdy – kierownice są węższe i jest znacznie trudniej panować nad rowerem. Zaczynając od razu od roweru szosowego możemy nie opanować we właściwy sposób techniki jazdy. Tak więc szybkość może i będzie duża, ale w chwilach krytycznych będzie nam trudniej wyjść z opresji.
Trening mtb
Tu oczywiście musimy rozróżnić kilka form. Bo trening zależy od konkretnej dyscypliny kolarskiej, a nawet konkurencji. Treningi pod maraton w pewnych okresach przygotowań będą różniły się od xc. Inny trening układany jest pod enduro, a jeszcze inny pod dh. Oczywiście podstawą jest jazda na rowerze – czyli ten podstawowy trening rowerowy, ale w zależności od zaawansowania i dyscypliny wchodzimy w szczegóły.