Tytuł jak zwykle trochę dziwny, ale prawda jest taka, że mieszkam we Wrocławiu, tu zaczęły się moje rowery, czyli miłość do kolarstwa, i tu rozpoczynałem trening. I na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że trening kolarski, także kolarstwa górskiego we Wrocławiu, jest możliwy, choć wymaga trochę starań. Czasami mnie pytacie, kto był moim trenerem, a także jakie prowadzę treningi. Trening kolarski rowery Wrocław jak widać po zdjęciu głównym zacząłem od badań wydolnościowych, a pierwszym moim trenerem był pan Wacław Skarul. Pracowaliśmy razem nad projektem do miesięcznika rowerowego bikeBoard. Projekt trwał jeden sezon i ma ogromy wpływ na moje dzisiejsze pojmowanie zasad i istoty treningu kolarskiego.
Kolarstwo górskie, kolarstwo szosowe
Prawda jest taka – jedno i drugie polega na wysiłku fizycznym. Tak więc w klasycznym rozumieniu są to sporty wytrzymałościowe i takie należy dobierać treningi. Oczywiście to zbytnie uproszczenie, bo w formule kolarstwo szosowe mieści się przynajmniej kilka dyscyplin i kilkanaście konkurencji. I prawda jest taka, że tak jak podstawą wszelkiego kolarstwa jest przygotowanie wytrzymałościowe, to w kolejnych fazach treningu, w zależności od dyscypliny i konkurencji będą różnice w treningu.
Kolarstwo szosowe – to przecież też pewne różnice. Czym innym jest wyścig ze startu wspólnego, a czym innym jest jazda na czas. Podobnie z kolarstwem górskim – czym innym są maratony, które zakładają długą jazdę, a czym innym wyścig cross country, który trwa do 2 godzin, jest bardzo intensywny, wymaga opanowania trudniejszych umiejętności technicznych. Dlatego trening kolarski treningowi nie równy i każda dyscyplina, a nawet każda konkurencja ma swoją specyfikę i swój trening specjalistyczny.
To jeden z momentów przełomowych w moim kolarskim życiu. W Warszawie w 1998 roku spotkałem się z Gary Fisherem, jednym z tych, którzy wymyślili na początku lat 70. jazdę na rowerach górskich. Zaczęło się od zjazdów górskimi drogami po wzgórzach Kalifornii. Gary w krótkiej rozmowie powiedział mi, czym jest kolarstwo (górskie): to jak jazda na kolejce w parku rozrywki – jest ekscytacja, są emocje, są przeżycia. Jest radość. Spotkanie z nim dało mi więcej niż wszystkie przeczytane książki o kolarstwie. Jego słowa w mnie cały czas żyją.
Oczywiście jak wiecie, sam uprawiam kolarstwo od wielu lat, a potem przeszedłem roczny kurs instruktora kolarstwa z uprawnieniami ministerialnymi. Spotykaliśmy się co dwa tygodnie na dwudniowych sesjach i mieliśmy zajęcia z przeróżnych przedmiotów – od pedagogiki sportu, przez historię sportu, anatomię, fizjologię wysiłku oraz planowanie treningów dla różnych grup wiekowych.
Po co sport
Pisałem kiedyś o tym w moim blogu https://zarzblog.wordpress.com/ , więc nie będę się powtarzał.
Ogólnie jako dziecko trenowałem narciarstwo zjazdowe w klubie Lechia Diora Dzierżoniów, tak więc w podstawówce i liceum przeszedłem wszystkie fazy przygotowań sportowych. Była to raczej rekreacja niż wyczyn, ale mój pierwszy trener (narciarstwa) Tadeusz Szarek przekazał mi pewien obraz sportu jako pasji i części życia.
Pierwszym moim trenerem kolarstwa był pan Wacław Skarul, dziś prezes Polskiego Związku Kolarskiego, a kiedyś bardzo znany trener i selekcjoner. Wspólnie redagowaliśmy cykl porad dla kolarzy po 40. roku życia na moim przykładzie. Nie był to jednak plan treningowy hipotetyczny. Podszedłem do tego wyzwania bardzo na serio i trenowałem systematycznie, rzetelnie i zgodnie z zalecaniami. A czasem był deszcz i mróz – było ciężko. Gdy zająłem 3. miejsce w Bielawie na Skandii i dziękowałem mojemu trenerowi – bardzo mądrze to skomentował – to pan trenował nie ja. W tych słowach przywołał mnie do porządku, że może być najlepszy trener, ale to zawodnik odpowiada za systematyczność i realizację treningu. I najlepszy trener nie pomoże, jeżeli zawodnik nie trenuje.
Gdy w późnym wieku zacząłem jeździć na rowerze, ten obraz powrócił. I dlatego bardzo szybko przekonałem się, że chcę na rowerze trenować, bo trening zakłada systematyczność i poprawianie swoich osiągnięć. A więc pracę nad sobą, doskonalenie się, poprawianie wyników. Tak na prawdę sport dla mnie to jest droga do rozwijania własnej osobowości. Sport, a więc ruch, systematyczny trening to wbrew pozorom tylko narzędzie, zewnętrzna strona tego, co dzieje się w naszym wnętrzu. Bo przecież to w głowie dokonują się te najważniejsze zmiany. Człowiek trenuje mięśnie, one się rozwijają, ale zmienia się jego wnętrze – jego wewnętrzne ja. Oczywiście o tym nie mówimy głośno, ale gdy zrobisz dobry trening, czujesz się lepiej – przede wszystkim dlatego, że pokonałeś własne ograniczenia i własną słabość. To jest to najważniejsze zwycięstwo. I ono przychodzi po każdym dobrze zrealizowanym treningu. Właściwie one jest już wtedy, gdy ci się nie chce wyjść na trening, a ty przełamujesz siebie i wbrew własnej niemocy idziesz na trening. Tak było z rowerem, tak jest teraz z rolkami. Bo wiem, że bez systematyczności nic nie zrobię.
Sport uczy wytrwałości, cierpliwości, planowania celów, a potem realizacji. Sport wzmacnia ciebie. I tak jak twoje mięśnie stają się mocniejsze i wytrzymalsze, tak też twoja psychika jest mocniejsza i wytrzymalsza. Więcej potrafisz znieść, więcej potrafisz przyjąć, jesteś bardziej odporny, lepiej potrafisz się bronić. W codziennym życiu. Tego mnie nauczył i nadal uczy sport. Gdy potem zdarza ci się trudna życiowa sytuacja, jakaś przykra rozmowa, spotkanie z jakimś złym człowiekiem – patrzysz na niego i mówisz do siebie: a jechałeś kiedyś w deszczu przez 4 godziny na rowerze w krótkim rękawku w temperaturze bliskiej zeru, gdy nie było jednej suchej nitki, a skóra była jedna wielka gęsią skórą? A zęby tłukły się o siebie, a ty trząsłeś się z zimna i ręce nie mogły utrzymać kierownicy? No widzisz, to co ty wiesz o życiu.
I gdy w wieku 33 lat odkryłem rower, to wiedziałem jedno chcę trenować kolarstwo górskie. Bo to jest droga, żeby się rozwijać, żeby się doskonalić, żeby być lepszym człowiekiem.
Mój trener kolarstwa, jakie są moje kolarskie metody treningowe
Po pierwszych wielu latach własnych doświadczeń i różnych lektur, spotkałem pana Wacława Skarula. Nasz wspólny trening – a właściwie projekt opisałem w bikeBoardzie w roku 2010. Tu podaję link do pierwszego odcinka http://porady.bikeboard.pl/artykuly,pokaz,projekt-amator-40-odcinek-1
W tym 2010 roku, po tych treningach w wyścigu w Bielawie zająłem 3. miejsce i byłem na podium. Jest to dla mnie nadal największe moje osiągnięcie sportowe. Oczywiście w kategoriach bezwzględnych nie jest to coś wielkiego – bo ani Mistrzostwa Polski w elicie, ani Mistrzostwa Świata, ani Igrzyska Olimpijskie. Ale mówię o tym wyścigu i o tym medalu jako o przykładzie własnego – bardzo prywatnie pojmowanego sukcesu. Bo każdy i to do tego w każdym wieku ma swoją Najwyższą Górę Świata. Dlatego w tych kategoriach mój medal ma inny kolor brązowy niż wszystkie inne brązowe medale. Mój brąz jest najładniejszy ze wszystkich innych brązów (żart). I mówiąc serio – sport amatorski temu służy – żeby czerpać radość, przyjemność i satysfakcję.
W drugim roku trenowałem pod kierunkiem Darka Porosia (w środku). Jednym z elementów było wiosenne zgrupowanie w Przesiece. Efektem było 7. miejsce w klasyfikacji generalnej w cyklu Bike Maraton w kategorii M 4.
W kolejnym roku trenowałem pod kierunkiem Darka Porosia – też opisałem to w gazecie, a wtedy udało mi się w klasyfikacji generalnej zając 7. miejsce. Podsumowaniem tych wszystkich doświadczeń był kurs instruktora kolarstwa. Wtedy zapoznałem się z metodami treningowymi Pauliny i Rafała Hebiszów (dziś trener kadry Polski mtb junior), pracowników naukowych wrocławskiej Akademii Wychowania Fizycznego oraz czynnych kolarzy startujących w zawodach. Mieliśmy też zajęcia z trenerami kolarstwa – m.in. Waldemarem Cebulą, dziś trenerem szosowej kadry Polski juniorów, którzy dzielili się swoimi doświadczeniami. Wśród moich kolegów z kursu są znani polscy zawodnicy, którzy swoimi uwagami w praktyczny sposób wzbogacili moją wiedzę na temat treningu kolarskiego.
Moje metody i obciążenia treningowe w kolarstwie
Tak więc teraz w swojej praktyce wykorzystuję te wszystkie doświadczenia i stosuję różne metody treningowe, różne bodźce i obciążenia. Wszystko zależy od zawodnika, od jego poziomu wytrenowania. Prowadzę zawodników z różnym stażem. Są wśród nich tacy, którzy zaczynają systematyczną jazdą na rowerze i trzeba ich traktować jako początkujący oraz tacy którzy mają już przejechanych sporo kilometrów. W tym roku mam na swoim koncie (mój zawodnik) miejsce na podium i przyznam szczerze, gdy sprawdziłem listę wyników i zobaczyłem nazwisko mojego zawodnika wysoko, wysoko na liście, ucieszyłem się nawet bardziej niż swoim miejscem na podium. Ale muszę dodać, że to jest taki zawodnik, który realizuje mój plan w 100 %. Dlatego tak to mnie cieszy – jest plan, zamierzenie, jest pełna realizacja – i jest wynik. Czyli moja wewnętrzna satysfakcja i radość – ułożyłem plan i przyniósł on 100 %-owy efekt.
Podobno moje treningi są ciężkie (tak mówią). Problem jest taki, że sukces nie przyjdzie łatwo. Że musi być ciężko, żeby był sukces. Tutaj też dodam, że wszystkie obciążenia i wszystkie plany treningowe sprawdziłem na sobie osobiście i zalecam tylko takie bodźce, które sam przećwiczyłem na sobie. Tak więc wiem, jak jedzie się na podjeździe, co to jest jazda z pewną kadencja i w określonym tętnie. W swoich metodach nie stosuję niczego, czego sam wcześniej nie przećwiczyłem na sobie, czyli to jest teoria sprawdzona – i to nie jeden raz – w mojej kolarskiej praktyce.
Układam też plany dla triathlonistów w części dotyczącej kolarstwa przy współpracy z innymi trenerami – od biegów i pływania. Też na marginesie dodam, że w moich osobistych treningach było pływanie i biegi. Być może niektórzy z was wiedzą, ale są to elementy treningu kolarskiego. Tak więc sam osobiście wiem, co to znaczy pływać i biegać, i co człowiek czuje, gdy wychodzi po godzinie intensywnego pływania z wody.
Opisywałem to w tekstach i teraz też stosuję w moich planach treningowych. Układam plany treningowe dla zawodników z całej Polski, a we Wrocławiu są możliwe zajęcia z techniki jazdy oraz treningi indywidualne. Takie treningi pod pewnymi warunkami też są możliwe poza Wrocławiem, wymaga to jednak dodatkowych ustaleń.
W sprawie planów treningowych można pisać na adres: treningkolarski@gmail.com oraz dzwonić 506 157 484.