Nigdy się nie spodziewałem, że napiszę taki post: jak trenować w czasach pandemii koronawirusa. Nigdy, bo przecież jest to sytuacja absolutnie niewyobrażalna, a tym bardziej niezaplanowana. Bez wątpienia nas wszystkich zaskoczyła, nas i w tym przypadku mogę to napisać – cały współczesny świat. Wszystkich – a także sportowców, a więc i kolarzy. I właściwie nie wiem jak zacząć ten tekst – czy od razu przejść do konkretów, czy może najpierw wprowadzić trochę ogólnego opisu. Bo jak by nie patrzeć, jest to wydarzenie ogólnoświatowe, na skalę w mojej historii życia niespotykaną, a kto wie, może jest to porównywalne – jeżeli chodzi o zasięg i o wpływ na życie ludzkie, o miejsce występowania i o oddziaływanie – z II wojną światową. Tak więc jest o czym pisać. Tym bardziej, że ostatni wpis był o tym, że czeka nas bardzo intensywny okres, bo zbliżają się starty i początek sezonu.
Dlaczego zaznaczyłem, że nawet nie wiem za bardzo od czego zacząć: bo jak już to wcześniej wielokrotnie wyjaśniałem: trening kolarski i każdy trening sportowy jest związany z celem sportowym, a więc ma swoje okresy, a także z konkretnym zawodnikiem, a więc z jego konkretnym celem sportowym. I w momencie, gdy świat nam się zawalił i nie wiemy, jak będzie wyglądać najbliższa, dalsza i daleka przyszłość, to nie ma żadnych celów, tym bardziej sportowych. Zaledwie w ciągu tygodnia z powodu epidemii, a właściwie pandemii koronawirusa zostały odwołane lub przełożone starty, a być może już się one nie odbędą w tym sezonie. Jak wiemy cały świat to system naczyń połączonych (także ekonomicznie, gospodarczo), jak coś się psuje na taką skalę, na skalę całego świata, to także nasze działania sportowe są poważnie zakłócone, a kto wie, może i całkowicie zawieszone.
Najpierw zdrowie
Jak wiemy, imprezy sportowe w czasie pandemii koronawirusa są odwoływane z powodu troski o zdrowie publiczności – bo w zbiorowisku ludzi się ten wirus się roznosi, ale też w związku ze zdrowiem sportowców. W czasie zmagań mają bardzo bliski kontakt między sobą. A poza tym jakakolwiek aktywność fizyczna w czasie zagrożenia zakażeniem jest obarczona ogromnym ryzykiem związanym z infekcją. Mówiąc prościej, jeżeli my trenujemy jesteśmy bardziej podatni na zarażenie. Tak jest w przypadku każdego treningu i w przypadku każdej infekcji.
Sportowcy w okresach treningowych muszą uważać na ryzyko zarażenia grypą czy przeziębienia. Dlatego kolarze stosują różne systemy ochrony swojego zdrowia – włączają przyciski windy kostkami palców, nie siadają w przeciągach, dbają – nawet czasem przesadnie – o higienę.
Swoim zawodnikom już przekazałem wszystkie instrukcje, jak przestrzegać zasad dbania o zdrowie w czasie treningu. A jedna z nich mówi: po pierwsze staramy się unikać sytuacji, które mogą skończyć się chorobą. I tu jest najważniejsza zasada: bo jeżeli jest choroba, wstrzymujemy wszelkie treningi. Bo choroba osłabia organizm, a trening powoduje wzmożenie i pogłębienie tego stanu. Dlatego punkt pierwszy: unikamy chorób. Bo: punkt drugi – jeżeli już się choroba przytrafi – wstrzymujemy (zawieszamy) treningi do czasu pełnego wyleczenia i powrotu do zdrowia. To samo także dotyczy okresów, w których przyjmujemy antybiotyki – musimy wstrzymać wtedy treningi.
Dlaczego nie można trenować w chorobie? Bo trening sportowy w takim stanie zdrowia pogarsza jeszcze bardziej sytuację zdrowotną i może doprowadzić do bardzo poważnych komplikacji. Tak więc z jednej strony w czasie treningu jesteśmy bardziej narażenie na infekcje, i dlatego musimy tym bardziej uważać i unikać wszelkich sytuacji, które mogą się kończyć zainfekowaniem nas, bo taka infekcja powoduje natychmiastowe wstrzymanie treningów.
Trening układany pod cel
Jak już wcześniej wielokrotnie wyjaśniałem trening każdego kolarza jest związany z jego planem treningowym, czyli nie ma przypadkowych wyjść na rower. Każda aktywność, każde wyjście czy to na rower, czy żeby pobiegać, czy na basen, czy na koszykówkę z kolegami jest zaplanowana w planie. Bo każda taka aktywność to są obciążenia i mają one wpływ na cały proces treningowy. A plan treningowy związany jest z celem sportowym. Tak więc inaczej trenujemy, gdy jest to jazda na czas, inaczej, gdy jest to jednorazowy wyścig, a inaczej, gdy jest to seria wyścigów. I do tego plan treningowy jest związany z konkretnym zawodnikiem – jego możliwościami, przeszłością sportową, doświadczeniem, stopniem wytrenowania. Inny jest dla początkującego, inny dla już jeżdżącego, a jeszcze inny dla walczącego o miejsce na podium.
Większość moich zawodników szykowała się do pierwszych startów w połowie kwietnia. A więc była już w pewnej fazie przygotowań. Bo jak już wiecie, rok kolarski, a więc makrocykl, dzieli się na mezocykle, a te składają się z mikrocykli. Jeden mikrocykl to kilka treningów – tu liczba jest różna, w zależności od tego, jaki zamierzamy osiągnąć efekt. Najczęściej pracujemy w systemie siedmiodniowym, bo tak najłatwiej zorganizować sobie nasze życie, gdyż w większości pracujemy zawodowo i mamy swój stały rozkład tygodnia, ale tu są pewne odchylenia. W mikrocyklu treningi są różne – i mogą tez w pewnych okresach być realizowane na przykład za pomocą gier zespołowych – koszykówka z kolegami.
Ale to wszystko musi być zaplanowane i – ważniejsze – zrealizowane. Bo jeżeli ja uwzględniam takie obciążenie w cyklu, to brak tego obciążenia – bo mi się nie chciało, albo – bo koledzy nie przyszli – powoduje wyrwę w cyklu, a więc nie prowadzi nas do progresu.
I jeżeli pandemia koronawirusa powoduje anulowanie, a właściwie zawieszenie na kilkanaście tygodni startów, to natychmiast moi zawodnicy dostali inne plany niż te, które powinni realizować w marcu, czyli na półtora miesiąca przed pierwszymi startami. Większy problem jest taki, że na razie (w momencie, w którym piszę te słowa) nie znamy dat wznowienia zawodów, a właśnie pod konkretne daty układa się cały proces przygotowania, czyli kolejne treningi. Tak jest w całym świecie kolarskim, stad też możecie czasami przeczytać o problemach zawodowych kolarzy. W ich przypadku jest sytuacja jeszcze gorsza, bo jest to ich zawód i muszą być przygotowani do startów. Z tego są rozliczani.
Czyli jak jeździć w czasach zarazy
Tutaj jest sprawa trudna. Bo po pierwsze należy podtrzymać stan wytrenowania, aby można było zacząć końcowy etap treningów, gdy poznamy daty startów. Po drugie: bardzo wskazana jest aktywność fizyczna, bo w efekcie końcowym powoduje ona ogólnie większą odporność i wzmacnia nasz organizm. A do tego daje absolutny odpoczynek, czyli relaks od spraw codziennych, kłopotów, zmartwień, rozterek. Każdy ruch to chwile szczęścia, bo ruch powoduje w nas radość i uniesienie. W czasach ataku koronawirusa, jeżeli jeździć, to tylko samotnie. Chyba że z rodziną lub kimś bliskim, co do kogo mamy pewność, że nie jest zarażony. A niestety w najbliższym czasie nie będziemy mieli takiej pewności, bo już nie ma kontroli nad tym, kto kogo i kiedy może zarazić. Bardziej w terenie, czy na trenażerze? Może nawet i w pomieszczeniu samotnie na trenażerze. Bo jednak wtedy ryzyko wypadku, do którego musielibyśmy wezwać tak przeciążoną obowiązkami służbę zdrowia, a także zagrożenie, że ktoś na nas kichnie jest znacznie mniejsze niż w czasie jazdy na otwartym powietrzu.
Jak już pisałem, być może ten rok będzie dla wszystkich bolesną nauczką. Bo pandemia wywołała katastrofę w całym życiu społecznym i gospodarczym Polski i Świata, tak więc być może nawet, gdy jakieś zawody się pojawią w kalendarzu, to sportowcy nie będą gotowi na start, albo się nie podejmą takiego zadania. Jak wiemy w zawodowym życiu sportowym od jesieni jest już zaplanowany każdy dzień, każdy trening, każda godzina rozpoczęcia i zakończenia treningu, startu, lotu, przyjazdu, a taka niepewna przyszłość, jak nam się dziś rysuje, absolutnie wyklucza taki dokładny plan.
O planie treningowym opowiadam trochę w moim wideo:
Tak więc pozostaje nam wszystkim czuwać w życiu sportowym, każdy na swoim poziomie wytrenowania. I tu nie ma jednego uniwersalnego planu treningowego dla wszystkich, moi zawodnicy takie zmienione plany treningowe na czas pandemii koronawirusa otrzymali, ale nie są to plany uniwersalne. Bo przecież każdy z nas jest inny. Bo przecież to czuwanie sportowe będzie inne dla wytrenowanego zawodnika z przeszłością sportową, a inne dla pasjonata, który zaczął treningi, a jeszcze inne dla zawodowca, który miał swoje plany startowe i musi je wszystkie zweryfikować. I być może się okaże, że z naszego całego sezonu niewiele zostanie. Ale cóż, takie jest życie. Są zdarzenia większe od nas i nie mamy na to wpływu. To oczywiście są sprawy bardzo powszechnie znane, ale jakże często zapominamy o nich. Jakże często zdaje nam się, że mamy wszystko pod kontrolą, że wszystko kontrolujemy i że na wszystko mamy wpływ.
Tak więc, jeżeli miałbym podsumować, to w czasach epidemii koronawirusa 2020:
- uważamy na siebie, abyśmy się nie zarazili – a więc do minimum ograniczamy kontakt z innymi, nawet z najbliższymi znajomymi, po przecież może się tak zdarzyć, że oni też mogą nie wiedzieć, kto mógł ich w ostatnich dniach zarazić;
- trening, do czasu wyjaśnienia sytuacji z kalendarzem startów, ma raczej charakter podtrzymujący, bo tak na prawdę nadal nie wiemy, czy w ogóle będzie w tym roku jakieś ścigania, a więc nie wiemy, czy w ogóle wykorzystamy nasz trening;
- ograniczamy też intensywność i objętość treningu z powodu skutków, jakie intensywne i długotrwałe treningi wywołują: zmniejszenie odporności i podatność na infekcję;
- stosujemy hierarchię: najpierw zdrowie, następnie życie, potem sport – bo nadal w większości sport nie jest naszym głównym źródłem utrzymania;
- jeżeli trening to indywidualny, czyli raczej w samotności, bo jak napisałem wyżej – może kolega nawet nie wie, że jest nosicielem wirusa
- nie koniecznie musi być to trening na zewnątrz, bo raczej ma charakter podtrzymujący i w tym przypadku trening w pomieszczeniu wystarcza do takich zadań, a na pewno jest bezpieczniejszy, jeżeli chodzi o kontakt z innymi. Oczywiście można otworzyć okno 🙂 i mieć świeże powietrze
- Oczekujemy na rozwój sytuacji, śledzimy doniesienia, ale nie wpadamy w panikę. Zbyt wielu ludziom zależy, aby ta sytuacja jak najszybciej wróciła do jakiegokolwiek, choćby w minimalnym stopniu, przyzwoitego stanu. Wszystkim nam zależy 🙂
- Pracujemy nad własną psychiką, nic gorszego nie może nam się trafić, jak załamka. Będzie dobrze, trzymamy kciuki za ten Świat. I kręcimy dalej 🙂
Więcej informacji o możliwości treningu i o indywidualnych planach treningowych pod numerem telefonu: 506 157 484
lub mailowo: treningkolarski@gmail.com
strona na FB: https://www.facebook.com/Trener-kolarstwa-Piotr-Zarzycki-323483794951678/?modal=admin_todo_tour