Po ostatnim wpisie przyszła mi do głowy pewna refleksja. Bo rozpisywałem się, co wybrać – kolarstwo górskie czy szosowe. W poprzednich odcinkach wymieniałem wady i zalety jednej i drugiej dyscypliny sportu. Starałem się napisać, co nam pomaga w wyborze dyscypliny kolarskiej. I gdy postawiłem ostatnią kropkę, a potem zamknąłem tekst to przyszła mi do głowy taka myśl, być może najważniejsza:
Po co ty im to opisujesz i radzisz, i tak będą jeździli to, co jeździ się w okolicy i co jeżdżą ich koledzy i znajomi.
I pewnie już was trochę obraziłem. Ale nie o obrażanie ani wytykanie chodzi. Po prostu taka jest prawda: zawsze jeździmy to, co jeździ nasz kolega i autorytet kolarski.
Bo nawet gdybym napisał całą książkę o pięknie kolarstwa górskiego, a wasz kolega jeździłby kolarstwo – dajmy na to piłkę na rowerach – to wy i tak będziecie grać w piłkę na rowerach (dość popularna dyscyplina w Czechach).
I to nie jest zarzut. Takie są moje obserwacje, taka jest prawda. I nawet może to i lepiej.
Dlaczego? Dlatego że kolega oraz ty, nawet gdy jeździcie jakąś całkiem zakręconą jazdę, tworzycie początek środowiska kolarskiego. I powiem wam szczerze, jakakolwiek byłaby to jazda, to już jest sukces – bo już coś jest, już jest jakiś początek.
Gdy byłem na kursie instruktora kolarstwa, słyszałem pewną ciekawą historię. Otóż badacze zauważyli, że mistrzowie w jakiejś dyscyplinie objawiają się w jednych i tych samych miejscach. I mówią: jak to jest, że w tym miejscu mamy zapaśników, a w tym biegaczy? Aż w końcu ktoś zaczął myśleć i wnioskować, że dobrzy zawodnicy są w tym miejscu, gdzie jest dobry trener. No i w końcu ktoś doszedł do takiego wniosku: wszędzie mamy tak samo zdolnych ludzi (w sensie sportowym), a mistrzowie rodzą się dlatego, że w jakimś miejscu pojawia się trener (z charyzmą), który potrafi stworzyć miejsce, zmotywować, zainteresować swoją dyscypliną i rozbudzić pasję wśród dzieciaków. One się garną do tej dyscypliny i tak nagle w jakimś miejscu rodzą się talenty. No właśnie otóż nie, talenty są wszędzie, trzeba trenerów, aby je odkryć.
Tak więc na koniec: nie myśl i nie dumaj, co jest lepsze – kolarstwo górskie czy szosowe. I tak twój najbliższy kolega zawsze ma rację. Ale to nie istotne. Gdy pojeździsz, będziesz wiedział, co jest dla ciebie lepsze. Pod warunkiem, że w pewnym momencie już nie będziesz ślepo zapatrzony w kolegę.
Jak dla mnie – każde kolarstwo jest dobre. Najważniejsze, żeby było trenowane systematycznie i z sercem. Bo najlepsze kolarstwo to te, które daje radość. Takie, na myśl o którym twoje serce mocniej bije. Takie, że gdy siedzisz i się zastanawiasz, to na myśl o jeździe, twoje serce zaczyna szybciej bić, a na twojej twarzy pojawia się uśmiech. To jest właśnie kolarstwo najlepsze na świecie. Takie, które daje radość, uśmiech i satysfakcję. Takie, które jest twoją pasją. Nic innego się nie liczy.
No dobra, idźmy na rower.
Na zdjęciu: prowadzę zajęcia na kursie instruktora kolarstwa. Tłumaczę, jak ćwiczyć stójkę, czyli zatrzymanie w miejscu.